Uwielbiam takie pełne przyjemności i wypełnione po brzegi weekendy. Niewątpliwie do takich miniony weekend należał, a i kolejny zapowiada się doskonale!:) W sobotę byłam na uroczym spotkaniu w kobiecym gronie organizowanym przez ośrodek Babiląd w naszym mieście i przez jedną z galerii. Na początku super wywiad z gościem specjalnym, którym była Monika Jaruzelska- strasznie przypadło mi do gustu jej podejście do życia i to, że w trakcie tej rozmowy bez problemu udzielała rad, jak dążyć do realizowania własnych pasji- mało tego dzieliła się swoim warsztatem pracy i mówiła jak to się stało, że została stylistą oraz opowiadała, o wszystkich moim zdaniem super akcjach na rzecz kobiet, w których bierze udział. Druga część spotkania była poświęcona również pasji i temu jak odnaleźć własną ścieżkę życiową- prowadziła je kobieta, która nacodzień jest trenerem rozwoju osobistego i zajmuje się coachingiem. Generalnie to co mówiła i przedstawiała na slajdach podobało mi się i wprowadzało mnie w bardzo pozytywny nastrój, ale jakoś do końca tego nie łyknęłam- nie chcę się zagłębiać w szczegóły, bo pewnie strasznie bym się rozpisała. W skrócie, może to, że jakby nie patrząc skończyłam studia, które miały bardzo wiele z psychologią wspólnego i znam procesy wizualizacji itd. i jakby to ładnie ująć? Nie łatwo jest mnie przekonać do takiego bajeru, że wystarczy coś bardzo mocno chcieć by się to spełniło...A może po prostu to mój realizm? Może powinnam czasami odpuścić i zmienić tok myślenia, może....Tak czy siak spotkanie bardzo mi się podobało i dało mi sporo do myślenia, a także błysnął mi pewien pomysł, o którym na razie boję się głośno mówić, by nie zapeszyć. Po spotkaniu byłyśmy z kumpelą na super pysznej wyżerce składającej się głównie z różnego rodzaju pysznych wiosennych sałatek- normalnie jak sobie teraz o tym pomyślę- ślinka cieknie:) Odwiedziłam też drogerię i nabyłam drogą kupna fluid, który mi się marzył i dostałam z tej okazji za pół darmo krem Biodermy- i jak tu się nie uśmiechać?:) Potem zrobiłyśmy sobie z kumpelą akcję wymiana ciuchów u niej w domu i w ten sposób pozbyłam się kilku rzeczy, które u mnie tylko zalegały w szafie, a na niej cudnie wyglądają:) A i ja stałam się posiadaczką kilku super bluzek i jednej torebki-kuferka. Wieczór spędziłam w towarzystwie mojego Mikołaja i znajomych, których rzadko mam okazję spotykać, ze względu na dzielące nas kilometry- nie mogliśmy się nagadać, poza tym w knajpce był też super koncert. I jak tu nie uwielbiać weekendów?? Zwłaszcza, że kolejny spędzimy w Berlinie- jedziemy busem w 7 osób, oj czuje, że będzie wesoło całą sobotę, a w niedzielę planujemy wypad na flohmarkty i coś czuję, że nie wrócę z pustymi rękoma;) Byle do weekendu zatem!, życzę Wam, by Wasze były równie inspirujące!:)
Izi nie uaktualnia mi się Twój blodżuś :( Wchodzę a ja mam trochę do poczytania :)
OdpowiedzUsuńAch ! nic tylko pozazdrościć ! :) musisz koniecznie mi się pochwalić co na flohmarkcie złowiłaś :)))
OdpowiedzUsuńale Ci zazdroszcze!!! i widzę,że nie ja jedna;)
OdpowiedzUsuńja też jakoś nie wierzę,że jak się czegoś bardzo chce,to się uda...choć jestem z natury optymistka,to jednak wierzę w to,ze ciężką pracą możemy spełniać marzenia,a nie wizualizacją i powtarzaniem mantr...
ciekawe,jaki pomysł Ci błysnął?;)
mi się marzy towarzyski weekend i włąsnie obmyślam plan na sobote i niedzielę,ale to karkołomne zadanie przy dwójce dzieci,zwłaszcza przy tym młodszym,który ma jeszcze nieprzewidywalny plan dnia;)))
idę poczytać o Berlinie;)