środa, 29 lutego 2012

Anioły.

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać."Antoine de Saint-Exupéry
 

sobota, 25 lutego 2012

Wieczorne wynurzenia

Kończą się ferie w Wielkopolsce i pewnie dzieciaki narzekają teraz w domach, że w poniedziałek muszą iść do szkoły, znowu się uczyć itd. Chociaż niewątpliwie są też dzieci, które nie mogą się doczekać powrotu do szkoły ( było kilka takich ewenementów na półkoloniach gdzie pracowałam przez ostatni tydzień jako wychowawca) ale to potwierdza tylko fakt, że w każdej regule znajdziemy wyjątki. Patrząc na sprawę z drugiej strony, większość nauczycieli teraz narzeka na poniedziałkowy powrót do pracy, ja jakoś nieszczególnie. Nie powiem, przydałoby się kilka dni w domu jeszcze, bo ferie miałam bardzo aktywne, no ale przecież to była moja własna decyzja. Na półkoloniach były fantastyczne dzieciaki, były też dzieci z problemami...Tak wiele zależy od wychowania, od relacji w domu i niestety niektórzy rodzice mam takie wrażenie zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy. Kontrast między dziećmi niepełnosprawnymi, a całą resztą w mojej świadomości jest dość głęboko zatarty ze względu na to,że pracuję głównie z tymi pierwszymi i ta praca daje mi sporo satysfakcji. Jednak pracując przez ostatni tydzień z dziećmi w wieku 6-12 lat w tak zwanej normie ( nie znoszę słowa normalny, bo cóż to tak naprawdę znaczy?) zauważam spore różnice i może Wam się to wydać pewnie dziwne i jakieś nienaturalne, ale większość dzieci niepełnosprawnych nie zwraca uwagi na firmy ciuchów, na jakieś super zabawki itd. i ten fakt bardzo moim zdaniem wychodzi in plus w porównaniu z tym jak to wygląda w szkole masowej. Generalnie chodzi mi o to, że dzieciaki niepełnosprawne (głównie intelektualnie) i nie tylko dzieciaki, bo gdy dorastają też nie zwracają uwagi na sprawy materialne i to jest w nich wspaniałe!:) Ponadto są bardziej bezpośrednie, są świetnymi obserwatorami i genialnie wyczuwają emocje innych. Momentalnie czują, gdy ktoś jest w kiepskim nastroju i starają się pocieszać. Dlaczego to piszę? Mam taką potrzebę dotarcia do osób, które nadal niepełnosprawnych traktują jako hmmmm nie wiem jak to nazwać by nikogo nie urazić? Jak zło konieczne? Wiadomo, niepełnosprawność to wyzwanie nie tylko dla osób, które ją posiadają, ale szczególnie dla najbliższej rodziny. Każdy chce urodzić zdrowe, silne dziecko - ja w przyszłości również o tym marzę, zdrowie jest najważniejsze. Jednak nie potrafię pojąć obojętności wobec osób niepełnosprawnych i tego pewnego napiętnowania tych osób w naszym społeczeństwie. Przykre i po prostu niebywale nietaktowne!! Na całe szczęście jest wiele osób, które ten stan starają się zmieniać i niewątpliwie jest to powód do radości. Ja proszę tylko o chwilę zastanowienia po przeczytaniu tego posta, a myśli już same pomkną w odpowiednim kierunku. Dziękuje za uwagę!

piątek, 17 lutego 2012

Surprise:)

Kto ich nie lubi? Ja uwielbiam niespodzianki i wczoraj mnie kilka baaardzo przyjemnych spotkało. Przede wszystkim ta, że przyjaciele z Radomska nas odwiedzili!:) Wracam sobie z zumby, a tu dzwoni telefon, a w nim jakiś znajomy głos wkręca mnie, że woda mi w domu cieknie i mam szybko wracać. Ale jak to?! Nie daję się łatwo wkręcić, bo wiem, że w domu jest Mikołaj. Po krótkiej wymianie zdań poznaje Daniela i gnam już do domu, bo wiem, że jest z żoną Asią:) Po drodze kupiłam pączki i żurawinowe piwo. Uwielbiam takie wieczory, stęskniłam się za nimi strasznie, niestety byli bez Mai- mojej malutkiej chrześniaczki. W marcu musimy koniecznie do nich jechać. Może gdzieś razem motocyklami już w kwietniu:)) Przed chwilką pojechali dalej, razem z kupionym motocyklem na przyczepce. Ja szykuje się do wyjazdu z siostrą do rodziny na wieś i to też bardzo mnie cieszy, jedziemy praktycznie na jedną nockę, ale już wiem, że będzie wesoło!:)

Niespodzianką było też dla mnie wczorajsze wyjście na sushi z koleżanką z pracy, zadzwoniła rano i w samo południe umówiłyśmy się na spotkanie w China House, ja pierwszy raz na sushi i muszę przyznać, że smakowało wyśmienicie i wiem, że to nie ostatni raz z sushi. Mój Mikołaj raczej nie będzie chętny na tego typu jedzenie, no ale przecież nie wszędzie muszę z nim chodzić, a do jedzenia sushi nie będę Go zmuszać.

No i jeszcze jedna niespodzianka, po powrocie z gór czekało na mnie awizo w skrzynce.Początkowo myślałam, że to książka z półki on-line, ale nie... Odebrałam na poczcie kartkę oraz książkę o Klimcie prosto z USA od mojego znajomego, który zawsze mnie zaskakuje pamięcią o moich urodzinach:) Nie mam pojęcią skąd wie, że lubię Klimta- chyba taki zbieg okoliczności. Co roku dostaje jakiś drobiazg urodzinowo-walentynkowy od niego i tym razem tak się stało. Poza tym bardzo sobie cenię to, że piszemy co jakiś czas takie zwyczajne listy do siebie. Być może przyleci na Euro 2012 razem z synem, co bardzo mnie cieszy, bo ostatnio widzieliśmy się jakieś 5 lat temu.

Czy niespodzianki nie są cudowne??:))