Kąpiel w dźwięku wspaniała!:) Misy tybetańskie od najmniejszej tzw. sercowej po coraz większe lędźwiowe, podbrzuszne i ogólne. No i sam ON-GONG:) Nie umiem opisać wrażeń, coś jak przenikanie, odpłynięcie w sen na jawie? W każdym razie relaks i odprężenie. A na koniec inspiracja- każdy losował swoją, a moja oryginalna podniosła mnie niesamowicie na duchu, wstąpiła we mnie nowa, bardzo pozytywna energia. I to nic, że na kontroli u lekarza kobieta wysyła mnie do kardiologa, bo ja i tak wiem, że będzie dobrze. W pracy dają w kość po powrocie, niektóre osoby znowu próbują mojej cierpliwości, ale ja się uśmiecham i chce tak trwać....:))) A za chwilkę weekend i babi targ, na którym chce się pozbyć kilku rzeczy- udało mi się ostatnio zrobić porządki w szafie:)
oooo ja zaintrygowalas mnie tym masazem !
OdpowiedzUsuńKurcze, to musiało być COŚ ! :-)
OdpowiedzUsuńMusisz mi opowiedzieć skąd w ogóle wytrzasnęłaś te masaże :>
OdpowiedzUsuńPo "Zwierciadła" w takim razie zgłoszę się w przyszłym tygodniu :* buziaaaaaaa ...:P
aco z serduszkiem nie tak...?chyba nic poważnego?
OdpowiedzUsuńco to za babi targ,napisz koniecznie,bo mnie zainteresowałaś:)
Babi targ, u mnie nie ma takich atrakcji.
OdpowiedzUsuńTo coś z misami - masaż? - musiało być interesującym przeżyciem.
Mam nadzieję, że wizyta u kardiologa będzie tylko formalnością, a nie potwierdzeniem jakiegoś sercowego schorzenia.